Nie mogę pracować w domu. Nie dlatego, że mój szef mi nie pozwala. Wręcz przeciwnie, chętnie widziałby mnie jak najmniej. Raczej nie przepadamy za sobą, ale doceniamy nawzajem swoją pracę. Im jesteśmy dalej od siebie tym lepiej nam się pracuje. Gdy przebywał w Stanach Zjednoczonych, byliśmy niemal jak kumple. Po prostu jak jesteśmy razem, to działamy sobie na nerwy. Może wydzielamy jakieś zwalczające się feromony? Trudno to określić. Jednak nie mogę pracować w domu. Powodem jest internet, który posiadam.
Gdy kupiłem mieszkanie stanąłem przed pytaniem, jaki internet do domu wybrać. Szybko okazało się, że wybór był niewielki. Budynek w którym mieszkam został zbudowany w latach pięćdziesiątych bądź sześćdziesiątych. Nie znajduje się on również na żadnym wielkim osiedlu. Posiada raptem kilkanaście mieszkań. Chyba mniej niż pięćdziesiąt. Zatem żaden dostawca internetu do domu nie był zainteresowany pociągnięciem swojej linii do mojego budynku. Mogłem zatem korzystać jedynie z internetu po łączach telefonicznych. Co za tym idzie zamiast mieć multum wyboru miałem zaledwie dwóch operatorów. Stwierdziłem zatem, że wybiorę tego, który ma lepsze opinie w internecie. Oczywiście ten największy miał najwięcej negatywnych. Oczywiście nie pomyślałem, że skoro jest największy to siłą rzeczy musi mieć multum negatywnych opinii. Wybrałem mniejszego. Początkowo było dobrze, nie było żadnych problemów. Jednak od jakiegoś czasu co chwila wyświetla mi się informacja, że internet jest sprawdzany. Jak więc poszukiwać informacji gdy co trzydzieści sekund mam testowane połączenie z internetem? Zwłaszcza w godzinach mojej pracy. Z nerwów już nie raz zdarzało mi się rzucać papierkami. Miałem na tyle dużo samo zachowania, że nie rzucałem sprzętem na którym pracowałem. Jednak miałem olbrzymią ochotę to zrobić. Na czym bym jednak wówczas pracował? Mój laptop i tak ledwo już zipie, jakbym nim rzucił o ścianę to musiałbym się przeprosić z kartką i długopisem oraz z biblioteką. Jednak co by to było za marnowanie czasu. Pisanie wszystkiego na kartce, następnie ponowne wklepywanie tego do komputera. Do tego w pracy. Mój dzień roboczy znacząco by się wydłużył. Nie o to przecież chodzi, aby sobie utrudniać życie, lecz by ułatwić.
Tak więc przez źle dobrany internet do domu jestem zmuszony pracować poza domem. Co rano więc muszę wstać, zjeść śniadanie, ogolić się, umyć i ubrać w dobre ciuchy zamiast siedzieć w podartej koszulce i ulubionym dresie przy kubku kawy jedząc śniadanie wtedy kiedy naprawdę zgłodnieje. Muszę jeść śniadanie rano ponieważ w pracy nie wypada siedzieć cały czas w kuchni. Zresztą kuchnie pracownicze nie są przystosowane do tego, żeby tam pichcić. Pomijam oczywiście fakt, że im więcej osób pracuje w firmie tym kuchnia jest brudniejsza. Po prostu odpowiedzialność za czystość rozkłada się na większą ilość osób, do tego dochodzi jeszcze pani sprzątająca. Część osób uznaje wówczas, że to pani sprzątaczka pozmywa za nich. Szczególnie charakteryzują się tą przypadłością kobiety na wysokich stanowiskach. Ciekaw jestem dlaczego?